środa, 15 sierpnia 2012

Dax Sun Cosmetics

Witam serdecznie wieczorową porą!
Dzisiaj krótka regeneracja sił, załatwiłam kilka rzeczy, które powinnam zrobić już dawno. Mimo to, wciąż pozostało jeszcze ich tak wiele...Wszystko w swoim czasie ;-) Ciężko zostać mistrzem organizacji czasu w jeden dzień, ale ciągle próbuję.
Jutro wizyta u fryzjera-czas na odsiecz zniszczonym końcówkom!


Ostatnio na blogu pojawiła się recenzja olejku do opalania  z Dax Sun. Dziś, chciałabym przedstawić Wam dwa produkty z tej samej serii, które także towarzyszyły mi podczas wyjazdu nad Morze. Jeśli ktoś dopiero wybiera się na urlop, albo już planuje następny wyjazd i intensywne kąpiele słoneczne, zapraszam serdecznie do zapoznania się z Balsamami do opalania Dax Sun 15 SPF i 30 SPF.




Kosmetyki te przeznaczone są do ochrony skóry przed szkodliwym promieniowaniem UV i zapobiegają poparzeniom słonecznym. Aby dobrać odpowiednią wysokość filtra, należy zdefiniować karnację swojej skóry i zadecydować, w jak dużej mierze chcemy być poddawani działaniu słońca, pamiętając, że im wyższy filtr, tym większa ochrona skóry i mniejsze ryzyko poparzeń.




 Dax Sun Balsam do opalania , średnia ochrona - 150ml, cena ok. 14 zł.

Według producenta, balsam  zapewnia skuteczną ochronę przed oparzeniami słonecznymi i gwarantuje fotostabilny system filtrów ochronnych UVA/UVB Balance, zgodny ze standardami UE; ochronę DNA skóry. Zapewnia Bio-DNA-Protector - wyciąg roślinny o silnym działaniu antywolnorodnikowym i osłaniającym DNA komórek a także intensywną pielęgnację zapewniają skórze masło kakaowe izolowane z ziaren drzewa kakaowego oraz gliceryna, które doskonale chronią przed wysuszeniem, regenerują i nadają opaleniźnie piękny kolor. 

A teraz kilka słów ode mnie: 
Opakowanie produktu ma ciekawy, estetyczny kształt. Wygodne zamykanie sprawia, że nie trzeba już szukać zagubionej zakrętki, bądź też martwić się, że produkt samoistnie się otworzy i wyleje- wystarczy tylko przekręcić i gotowe! 
Balsam , prócz filtru 15SPF (średnia ochrona), zawiera w sobie także masło kakaowe nadające dość przyjemny, intensywny zapach utrzymujący się na skórze przez dłuższy czas. Jest wodoodporny, ale po wyjściu z wody warto nałożyć jeszcze jedną warstewkę. Ma przyjemną, lekką konsystencję, nie jest zbyt gęsty, szybko się wchłania. Pozostawia na skórze przyjemne uczucie nawilżenia. Z czystym sumieniem mogę go polecić, zwłaszcza osobom, które mają dość ciemną karnację i nie potrzebują wysokiej ochrony.


Dax Sun balsam do opalania, wysoka ochrona 30SPF - 150 ml, cena ok. 20 zł.

 
"Starszy brat" balsamu Dax Sun SPF 15 - doskonale chroni przed poparzeniami słonecznymi zwłaszcza wrażliwą, skłonną do podrażnień skórę. Ma ciekawy, przyjemny zapach, długo utrzymujący się na skórze. Jego kompozycja zapachowa nie zawiera alergenów, więc nawet i alergicy mogą się pokusić o jego zakup.
Jest trochę bardziej gęsty, niż poprzednik, aczkolwiek jest równie wydajny i prosty w użyciu. Szybko się wchłania, nie brudzi i nie pozostawia tłustego filmu. Jego atutem z pewnością jest fakt, iż jest to kosmetyk wodoodporny- śmiało można stosować go także u dzieci, które jak wiadomo lubią częste kąpiele ;-) Polecam go głównie tym, którzy chcą uniknąć mocnej opalenizny i oparzeń, mającym jasną karnację i skórę skłonną do podrażnień i uczuleń.


A Wy jakie kosmetyki do opalania preferujecie? A może opalacie się "na sucho", bądź też na zwyczajną oliwkę? Pamiętajcie, że stosowanie kremów z filtrem zapobiega powstawaniu przedwczesnych zmarszczek!

A teraz uciekam spać, kłaniam się nisko.
Buziaki! 


P.S. Dziękuję serdecznie za coraz większą oglądalność- to miłe uczucie wiedząc, że nie pisze się tylko dla siebie. ;-) ;-**

wtorek, 14 sierpnia 2012

time goes by so fast ;-)

Witajcie!
Pomalutku, aczkolwiek niestrudzenie do przodu rozkręcam tego bloga. Przede mną mnóstwo pracy, żeby wszystko miało "ręce i nogi" , ale wszystko w swoim czasie- pośpiech jest złym doradcą. Mam nadzieję, że z każdym dniem będę mogła trafiać do szerszej grupy Odbiorców. Pisanie sprawia mi niesamowitą frajdę;to taka mała cząstka mnie, blog to moje miejsce w wirtualnej sieci. ;-)

      Wakacyjne rozleniwienie sprawiło, że całkowicie zmieniłam tryb życia- zdrowe (w miarę) ożywianie zamieniło się w WŻ (czytaj Wielkie Żarcie) , spędzanie długich godzin na nicnierobieniu pochłonęło mnie całkowicie. Taka laba, faktycznie się przydaje, ale w nadmiarze zdecydowanie szkodzi i dekoncentruje.
Jako że pozostało już tylko pół miesiąca wakacji (studenci są w trochę lepszej sytuacji, bo półtora) , zdecydowałam, że czas najwyższy by się za siebie "wziąć". W każdej dziedzinie życia. Mam tu na myśli zmianę stylu życia na zdrowsze, bardziej "fit", efektywniejsze wykorzystanie czasu i... naukę (wstyd się przyznać, ale trochę to zaniedbałam). Prawie każdego wieczoru, z przerażeniem stwierdzam, że przez cały dzień nie zrobiłam nic konkretnego, nic co mogłoby w jakiś sposób mnie rozwinąć, ulepszyć "od wewnątrz".
Postanowiłam, że każdego dnia będę zapisywać na kolorowych karteczkach to, co mam do zrobienia i umieszczać je w widocznym miejscu. Dzięki temu zmotywuję się do działania i przestanę marnować tyle czasu ;-) !




a Wy jakie macie sposoby żeby odpędzić od siebie lenistwo i zachęcić do pracy? ;-))

Kolejny krok ku lepszemu samopoczuciu i samozadowoleniu sprawi nam mnóstwo satysfakcji- potrzeba tylko trochę dobrych chęci i ... odpowiedniemu celowi. Ostatnio moja domowa biblioteczka wzbogaciła się o nową książkę autorstwa  Jeff'a i Barbary Gallowey'ów - "Bieganie i odchudzanie dla kobiet". Jak zdążyłam się już wstępnie zorientować- napisana jest lekkim i przyjemnym językiem. Więcej o książce już niedługo! ;-)



Pamiętajcie: Dobra organizacja czasu to połowa sukcesu! Czas zostać panem swojego losu !
Buziaki ! ;*


poniedziałek, 13 sierpnia 2012

Po urlopie.. ;-))

Tydzień nad Bałtykiem minął jak sen, było najpiękniej. Wciąż w uszach mam szum morza, w płucach zapach morskiej bryzy, a w uszach krzyk mew. Będę tęsknić za każdą kroplą deszczu (który momentami był dość nieznośny), za każdym widokiem morskich fal rozbijanych o brzeg morza a nawet za wszędobylskim piaskiem. Niezależnie od pogody- jestem baaardzo zadowolona z pobytu- odpoczęłam, nabrałam sił do realizacji kolejnych marzeń i celów na mojej liście. Wracam wypoczęta, uśmiechnięta i opalona, wraz z mnóstwem fotografii i świeżutka recenzją kosmetyku, który użyłam zaledwie trzy razy przez ten tydzień, lecz tyle wystarczyło, aby móc obiektywnie go ocenić. ;-))


DAX SUN Kokosowy Olejek do opalania ze złocistym pyłem z filtrem SPF 6. /około 20zł, 150ml/


         Produkt przeznaczony jest dla osób o niskiej wrażliwości na promienie słoneczne, bądź też mocno opalonej. Osobiście nie należę do tych o największej odporności, ale ze względu na zmienną pogodę, chciałam dość szybko "nabrać kolorku" , więc użyłam go zanim jeszcze wystarczająco się "zbrązowiałam".
Zacznę od opakowania- jest wygodne, poręczne, ma wygodne zamykanie (nie umieściłam go na fotografii; jest to brązowa nakrętka, która uniemożliwia wydostawania się produktu, gdy jest w torebce), nie jest za duże, więc nie zajmuje miejsca. Wygląda estetycznie ale i dyskretnie.


Po otwarciu nakrętki przekonujemy się, że olejek wyposażony jest w wygodną pompkę- nie zacina się, a strumień kosmetyku nie jest zbyt duży, co ułatwia właściwe dozowanie.  Niewątpliwym atutem jest zapach- pacnie jak kokosowo- waniliowe ciasteczka- aż ślinka cieknie do ust ;-) Nie jest sztuczny, jak bywa w przypadku niektórych kosmetyków. Plusem jest też wygodna aplikacja- szybka i łatwa.

        Złocisty pyłek delikatnie rozświetla skórę, jest miałki i drobny, nie wygląda tandetnie, jak zwykły złoty brokat, lecz nadaje przyjemnej poświaty; fantastycznie wygląda na opalonej skórze. Nie zatyka pompki, nie "drapie" i nie podrażnia skóry. Przed użyciem należy go wstrząsnąć, ponieważ pyłek opada na dno opakowania.




Cenię go za wydajność - nie potrzeba dużej ilości, aby pokryć powierzchnię skóry wystawianej na słońce. Nie należy do kosmetyków, które bardzo dobrze chronią, ale śmiało można stosować go w połączeniu z innymi, wyższymi filtrami. Spodobało mi się, również, że olejek, pomimo tłustej konsystencji, wbrew pozorom nie pozostawił na skórze tłustego filmu (tak jak robi się to w przypadku posmarowania oliwką kosmetyczną) , a jedynie nawilżył ją i sprawił, że stała się gładka. Jest wodoodporny (sprawdziłam!), śmiało więc można wskoczyć do wody bez obawy o starcie się kosmetyku. Pomaga opalić się na bardziej brązowy, aniżeli czerwony odcień (bynajmniej w moim przypadku).
Obawiałam się, że ze względu na tłustą formułę opakowanie będzie się oblepiać, otłuszczać, a naklejka odlepiać od butelki, jednak nic takiego się nie działo.
To mój absolutny must have na kąpiele słoneczne. Z pewnością na stałe zagości w mojej letniej kosmetyczce- z czystym sercem mówię: P O L E C A M!




A teraz całuję na dobranoc i dorzucam fotkę z serii " JestęSuper(wo)manę" hihihi. Buziaki! ;*